-To Harry Roxi i Lou się przebudzili!
-Jedziemy.! –Olga i Zayn wsiedli do samochodu.
*Szpital*
Obudziłam się z myślą „ON ŻYJE PRAWDA ?” . Moje myśli od
razu zmienił się w słowa. Mimo, że prawie nie miałam siły i byłam wykończona,
otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który cały czas głaska moją rękę i
powtarza, że mnie kocha.
Wyszeptałam tylko:
-On.. czy Onon… żyje ?
-Kochanie –dostałam namiętnego buziaka- Takk moje słoneczko
żyje, dzięki Tobie.
W tym momencie byłam najszczęśliwsza na świecie.
*2 tygodnie później*
Czuję się już dużo
lepiej i jestem chyba najszczęśliwsza na świecie! Louis ma się świetnie i
dobrze się trzyma, Ania też wiele przeszła. Teraz tworzą wspaniałą parę i są ze
sobą bardzo szczęśliwi. Mi z Harrym też się cudownie układa, może i dba o mnie
trochę za bardzo, ale to jest w nim najsłodsze. Mój brat z resztą nie jest
lepszy. W towarzystwie tej dwójki czuję się jak księżniczka.
Zeszłam na dół i zobaczyłam mojego brata rozmawiającego z
moim chłopakiem. Postanowiłam chwilkę posłuchać o czym rozmawiają.
*Rozmowa*
-Ej stary wiesz, że Cię lubię i bardzo szanuję nie ? –Spytał
Olek.
-No wiem ja Ciebie też.
-Ale jak skrzywdzisz moją siostrę to nasza przyjaźń może
zamienić się w istne piekło. Przyjaźń, przyjaźnią , ale to ona jest dla mnie najważniejsza.
-Wiem zioom, bo dla mnie też. Obiecuję Ci że jej nie
skrzywdzę. Że będę o nią dbał. Że będzie moim oczkiem w głowie. Że jej nie
zostawię. Przysięgam Ci to.
Musiałam już wkroczyć.
-Hej chłopaki! – wbiłam do salonu jakby nigdy nic.
-Cześć młoda- podszedł do mnie Olek i poczochrał włosy,
dając mi za chwilę buziaka w policzek-Ona jest moja pamiętaj –Powiedział Olo do
Hazzy- Nara gołąbeczki idę nagrać kolejny HIT!
-O co mu chodziło? –spytałam.
-O nic kochanie….o nic powiedział kładąc moją głowę na
swoich kolanach i czule głaszcząc moje włosy.- Kocham Cię –wyszeptał, a ja po
chwili zasnęłam.
*LOU*
-Ania zakupy wróciły!
-To je rozpakuj!
-A co będę za to miał?
-KLAPSA W DUPE!
-A mogę sobie wybrać dziki sex?!
-Sąsiedzi słyszą więc się nie drzyj!
-Do mnie to było?- Powiedziałem i przycisnąłem ją do ściany,
namiętnie całując.
-Lou…-Ania przerwała pocałunek
-No?
-Dlaczego ja?
-Bo to ty jesteś moim światłem, to ty jesteś moim sercem,
kręgosłupem, mózgiem nawet moją marchewą! Zawładnęłaś mną i moim ciałem. Jesteś
moim życiem, moją ulubioną piosenką, a zarazem moim powietrzem. Jesteś moim
ideałem.-Tu znów czule Ją pocałowałem.
-Rozpakujemy je razem- Ann delikatnie musnęła moje wargi zarazem przygryzając dolną.
Kocham ten blog ;*
OdpowiedzUsuńNie psuj nic między Hazzą i Roxi, tak jest idealnie i tak powinno być ! <3
przez moment się pogubiłam .. bo Ann usiadła na Lou marchewce i upadł i musieli z Nim jechać do szpitala xD ale nie ważne . Czekam na kolejny rozdział ! :***