niedziela, 3 lutego 2013

One Shot - Nie byłem aż tak pijany




„7:32 – idealnie” – pomyślał Zayn i przeciągnął się w niewygodnym hotelowym łóżku. – „Idealna godzina na papierosa.” Ziewnął przeciągle i wstał z łóżka. Chwycił spodnie i t-shirt, przerzucone przez ramę łóżka i 2 szybkimi ruchami wciągnął je na siebie. Podszedł do szafy i rzucił szybkie  spojrzenie swojemu odbiciu w lustrze. „Nieprzespana noc, picie aż do rana i wciąż wyglądam bosko.” – pomyślał i zaśmiał się cicho. Złapał paczkę papierosów i kartę od hotelowego pokoju (532), a następnie wsunął stojące przy drzwiach buty. Wychodząc na korytarz rozejrzał się uważnie. Pomimo wczesnej pory, jego „status gwiazdy” nie pozwalał mu na bezkarne paradowanie po hotelu, był to luksus dostępny jedynie dla zwykłych śmiertelników. „Jak to mówią, uważaj czego sobie życzysz….”. Chcąc uniknąć niepotrzebnych autografów i zdezorientowanych spojrzeń, ruszył w stronę klatki schodowej. Pokonał 3 piętra biegiem pogwizdując pod nosem. Przypomniał sobie o tylnym wyjściu z hotelu, którym ochrona wprowadziła ich 2 dni wcześniej. Uśmiechnął się po raz kolejny. Szybki papieros bez świadków, to było właśnie to czego było mu potrzeba. Dotarł do ciężkich metalowych drzwi i naparł na nie całym ciałem. Nie wiedząc dokładnie jak, wylądował na podłodze. Wstał i otrzepał się,  a następnie po raz kolejny spróbował popchnąć drzwi. Dalej nic. Jeszcze raz. Nic. „Cholerne drzwi” – pomyślał poirytowany i instynktownie dotknął paczki znajdującej się w jego kieszeni. „Cholera muszę zapalić”. Brak porannej fajki wywoływał w nim niewyobrażalną frustrację. Cofnął się i poszedł w stronę holu. „Cholerne drzwi, cholerny poranek, cholerne fajki.” – myślał coraz mocniej ściskając kartonową paczkę. Bez wahania przeszedł przez obrotowe drzwi i znalazł się na średnio ruchliwej ulicy. Rozejrzał się w obie strony i z triumfem wyciągnął paczkę. Na jego twarzy zatańczył lekki uśmiech, kiedy zgrabnym ruchem kciuka otworzył czerwono-białe pudełko. Wyciągnął białe cudo zakończone pomarańczowym filtrem i lewą ręką zaczął szukać zapalniczki. Przeszukał obie kieszenie. Nic. Spróbował po raz kolejny. Czuł jak powoli wzrasta w nim uczucie irytacji. Przy kolejnej próbie, której towarzyszyło przewracanie kieszeni na lewą stronę i kilka nieszczególnie ładnych słów,  przypadkiem złamał papierosa, którego trzymał w dłoni. Tego już było za wiele. Spojrzał na żałośnie wyglądającą zmiętą bibułkę z wypadającym tytoniem i wtedy nie wytrzymał. Cisnął nim o chodnik i z furią go kopnął. Ścisnął dłonie w pięści i miał ochotę zawyć z wściekłości.
- Niech to szlag! Cholera jasna! Kuurwaaa!! Pieprzony świat, żeby człowiek nie mógł zapalić jednej cholernej fajki!!! – krzyczał i dalej kopał i deptał papierosa, który w tym momencie był jedynie strzępkiem tytoniu, smętnie przyczepionym do filtra. – Naprawdę!!! Czy odrobina ognia to tak wiele?!
-Przepraszam…
Zayn odwrócił się z furią i stanął na wprost średniego wzrostu szatynki. Miała włosy do ramion i bursztynowe oczy.
- Ja mam zapalniczkę. – powiedziała i wyciągnęła w jego kierunku rękę z małą srebrną zapalniczką benzynową.
Zayn przez chwilę wpatrywał się w przedmiot w jej ręce, a następnie podniósł wzrok na nią. Niepewnie wyjął kolejnego papierosa z paczki i zapalił go jednym szybkim ruchem. Kiedy tylko dym wpłynął do jego płuc, poczuł jak powoli się uspokaja. Zaciągnął się jeszcze 2 razy zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Dzięki. Uratowałaś mnie. – powiedział i wykorzystał sztuczkę uśmiech nr 5 „ironiczny uśmieszek”.
Dziewczyna zamiast paść trupem, olśniona jego blaskiem, wybuchła śmiechem.
- Serio? To jest twój sposób na podryw? –spytała i sama wyciągnęła papierosa, a następnie odpaliła go jednym szybkim ruchem. – Może i to działa na rzesze twoich napalonych fanek, ale nie na mnie.
Normalnie w takim wypadku Zayn oburzyłby się, zgasił papierosa i wrócił do hotelu, ale nie tego dnia. Wszechświat wystarczająco go już zmęczył, a była dopiero 8.
- Czyli wiesz kim jestem?
- Mniej więcej, widziałam Cię na kilku plakatach. Another Direction, tak?
- One Direction, ale wyjątkowo Ci wybaczę. Nie mam już siły się denerwować. – powiedział i rzucił wypalonego papierosa na chodnik. – Wiesz, co najlepiej pasuje do papierosów? Kawa. Ja stawiam.
- Za 15 minut widzimy się w  środku. – powiedziała z uśmiechem i zgasiła papierosa.
- Pracujesz tu? – spytał ze zdziwieniem. – Jak to możliwe, że Cię nie zauważyłem?
- Oh, uwierz mi zauważyłeś, byłeś po prostu zbyt pijany by to pamiętać… - odpowiedziała i ruszyła w stronę obrotowych drzwi. – Klucz już masz powinieneś trafić.
Kiedy zniknęła Zayn zaczął gorączkowo wspominać zeszłą noc i z przerażeniem stwierdził, że nie pamięta nic. Wsadził rękę do kieszeni i wyciągnął z niej klucz magnetyczny, nie było na nim numeru 532, tak jak mu się to wcześniej wydawało, ale 325. „Niemożliwe, nie byłem aż tak pijany…” – pomyślał i znów zaczął szukać zapalniczki.
















Macie coś od Mai- mojej 2 kuzynki <3 Tak pali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz